O MNIE





Maria schowana pod Ma.ryską. Nie mylić z Maryśką! - bo tego nie lubię.

Matka, żona, kobieta domowa albo odwrotnie żona, matka... dorosłej już córki, która to właściwie "wymyśliła" Ma.ryskę i założyła matce tego oto bloga, żeby matka mogła pokazać światu, co jej w duszy gra. A gra dużo i od zawsze. Od zawsze maluję, coś tworzę, składam, komponuję, wymyślam.

Z wykształcenia jestem pedagogiem, andragogiem z dwudziestoletnim stażem belferskim. Uczyłam dzieci rysować, malować, poznawać świat od tej drugiej, kolorowej strony. A dorosłym starałam się przypomnieć, że jest inna dobra strona życia - twórczość, nie ważne jaka, ważne, że własna i dająca radość.

Później życie wymusiło na mnie zmianę zawodu i zostałam właścicielką hotelu. Na wiele lat zagrzebałam się w turystyce. Nie zapomniałam jednak o działalności artystycznej. Zawsze w odpowiedniej chwili pojawiało się "coś", w co można było ręce włożyć, aby wyciszyć się, zrelaksować...

No i tak z pięć lat temu całkiem przez przypadek wpadłam w szpony decoupage'u, który z czasem stał się moją wielką pasją. Od tamtej pory staram się "wycisnąć" z tej techniki, co się da. A jak się nie da, to też próbuję. W swojej działalności posługuję się nie tylko decoupagem klasycznym, ale często łączę go z malarstwem, grafiką i elementami rzeźby. Ostatnio zafascynowało mnie też złocenie (co z resztą widać na mojej stronie ;-)
Ten mój dość osobliwy sposób uprawiania decoupage'u ktoś ze znajomych nazwał "freestylowym" i tak właśnie najbardziej lubię go nazywać i wykonywać.

Od kilku miesięcy mam też nową miłość - malowanie na jedwabiu.
Poświęcam temu coraz więcej i więcej czasu...
Zapraszam do pooglądania efektów na blogu!

Coś jeszcze? Jestem uzależniona od herbaty z sokiem malinowym :-)

Pozdrawiam wszystkich oglądaczy i podglądaczy!
Maria

PS------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 wszystko co powyżej to prawda!

Ale czas leci;-)))

Zmieniło się dużo jeżeli nie wszystko. Jednak dalej robię to co lubię maluję, grzebię się w glinie. Bo glina to moja nowa miłość. Dla uściślenia w glince samoutwardzalnej, która pozwala mi na tworzenie, w moich pracach, struktur.

Powstają prace już nie decoupageowe a mixmediowe. Mieszam gatunki, techniki, trendy i mówię o sobie, że jestem na skraju realizmu magicznego.

Tam czuję się tam najlepiej, najbezpieczniej, tam mogę poszaleć po swojemu i opowiedzieć co mi w duszy gra. A gra sporo, żeby tylko czas tak nie uciekał i czasy się uspokoiły.

Ale nic to "robią się" obrazy:





 


 

 

 

 

 



7 komentarzy:

  1. Twoje prace są wspaniałe! Chciałabym nauczyć się techniki wazony ze złotem, to byłoby możliwe? E-mail: celia.perrut@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie wyszedł wazon!Jest niesamowity! Przechodzenie kolorów! Złoto, srebro, papier ryzowy, chyba reliefy?szblon? Doskonale wszystko połączone! cudo! Pojemniki jak wyciągnięte z lamusa i pięknie odnowione! Mistrzostwo! Podziwiam i podziwiam! A chusty też piekne. Wspaniałe przejścia kolorystyczne!
    Jolart z forum

    OdpowiedzUsuń
  3. wiele już widziałam prac wykonanych w technice decoupage, ale to co Pani pokazuje tu na blogu przekroczyło moje wyobrażenia na ten temat. Gratulacje!!! pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń
  4. :-))))))) dzięki!
    za rzadko zaglądam w to miejsce a tu takie opinie!
    Cieszę się z takiego odbioru moich prac.
    Ja też wieleeee prac widziałam ...
    Ale niestety niewiele takich , które by mnie zachwyciły, zainspirowały, zaciekawiły...
    Staram się pokazać ,że decoupage ma wiele twarzy:-) nie tylko serwetka przyklejona na drewienko...a można dać "czadu" twórczego w tak prostej wydawałoby się technice!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. "Dać czadu" to własciwe określenie:-) Tylko trzeba miec w rączkach jeszcze tzw. dryg i wiele,wiele inwencji twórczej.Wazony sa piękne jak i inne Pani prace.Tak trzymac.Ja dopiero "raczkuje" w tej dziedzinie- och choc zblizyc sie do doskonałosci-to moje marzenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. :-))) Pani Urszulo ja też kiedyś zaczynałam i wiem, że aby tego czadu dać to trochę wody musi upłynąc... nawet dyplomowani artyści nie od razu świetnie sobie radzą !
    Jeżeli sobie radzą , bo z tym bywa róznie, nazywa się to potem, ze technika za amatorska dla ich dyplomów i wybujałego ego.
    Decoupage jak każda technika potrzebuje czasu aby ją oswoic, ale jak po wielu latach stoi się w miejscu to ... proszę sobie samej odpowiedzieć ;-)
    Początki są różne ale jak się załapie o co chodzi i że można, to zabawa jest super:-)))

    OdpowiedzUsuń