Powstał w tym samym czasie co pokazywany kielich.
Postarzałam go tą samą miksturą, robił się w tym samym czasie a efekt trochę inny,
Talerz jest duży, z białej porcelany. Ozdobiony z góry i od dołu, ale tylko na górze był miedziany szlagmetal i tylko góra miała zostać zaśniedziała.
Zebrał mi się już spory zestaw pośniedziałych prac i mogę więcej wniosków wyciągnąć z tego co ostatnio wymyśliłam.
Co prawda chodząc ostatnio po rosyjskim internecie zauważyłam, że niestety nie przeze mnie proch został wymyślony;-) że one też już wpadły na podobny sposób, ale robią to trochę inaczej...
Trudno, ktoś gdzieś kiedyś musiał być pierwszy, płakać nie będę, ale będę dalej po swojemu kombinować, żeby uzyskać niby takie same ale trochę inne efekty. Ja mam dużo więcej turkusu!
Pierwsze próby to była wielka improwizacja, teraz już mogę ten proces trochę kontrolować.
Mam już następną surową część zastawy szklanej i będę szaleć dalej.
W ostatnią środę przyjechała do mnie na warsztaty z postarzania Pani Teresa, aż z Opola i razem załatwiłyśmy na turkusowo wazonik! Mam więc pierwszego świadka, że to działa. Teresa sama już w domu postarzyła tą metodą następne naczynia i uzyskała podobny efekt więc nie tylko mnie wychodzi ta sztuczka!
Witaj Mario.
OdpowiedzUsuńJak miło,że piszesz o naszym postarzaniu. Tak wciąż kombinuję w tej technice , efekty są niecodzienne, ciekawe i wciąż inne.Zbieram szkiełka , złocę i wciąż mam robotę.Dziękuję Ci Mario
za podzielenie się Twoim wynalazkiem.
chaaaa a już myślałam, ze to bedzie pierwszy i oby ostatni post bez komentarza!
OdpowiedzUsuńdzieki Tereso za zlitowanie się nad moim talerzem;-)
a cała ta sytuacja wywołała we mnie taka wewnętrzną dyskusję ; co trzeba pokazać aby dostać mase komentarzy? Czy coś innego, nowego, "wyeksperymentowanego" nie jest wystarczająco ciekawe aby oglądacz zatrzymał się i coś powiedział?
Tu akurat nie chodzi o to czy talerz jest piękny, a raczej o ciekawy wynik moich zabaw w małego chemika...
Albo czy warto pokazywać takie między działania w poszukiwaniu czegoś fajnego?
Bo ja już wiem jak to działa i do czego moge takiego efektu użyć.
Wątpie też, ze jest sporo takich poszukiwaczy.
Jak sama zacznę liczyć to jednej ręki starczy.
Generalnie używa się sprawdzonych metod, srodków i sposobów, na początku to wystarcza i człowiek cieszy się jak nie wiem co , ze mu jednoskładnikowiec pęka hehehehe ale potem ... potem chciałoby się czegoś wiecej inaczej, nie tak jak wszyscy, dl;atego nie skupiam się na jarmarcznej ilości tylko ma jakości po swojemu:-) i z tego mam dużą radochę ...........
pozdrawiam i do następnego razu, bo się "coś" suszy!
Efekt wspaniały. Szczególnie fajnie połączyłaś kolory.
OdpowiedzUsuńFilm Viscontiego - Śmierć w Wenecji - takie mam skojarzenie...
OdpowiedzUsuńWszystko się łuszczy, obłazi, ale złocone ranty ciągle jeszcze wiele mówią o minionej, dawno już odejszłej epoce...
Super!
Bardzo ciekawie to wygląda :)
OdpowiedzUsuń