wtorek, 9 lutego 2016

W mrokach średniowiecza?


 Coś tam, coś tam się dzieje na mojej decoupageowej werandzie, czyli w mojej pracowni:-)
Zaczynam się budzić z zimowego snu... Jednak póki co nie ma nic ciekawego do pokazywania.
Nie chciałabym co by blog znowu obrósł kurzem i pajęczyną, dopiero co go odkurzyłam!
Wyciągnę więc z mroków średniowiecza, pracę starą, stareńką, znalezioną na półce w jakimś refektarzu, w klasztornej bibliotece? 
Praca ma już swoje lata:-) bo najpierw się pospieszyłam i o mało nie narobiłam kłopotu panu zamawiającemu, tak bardzo chciałam się pochwalić!
A potem czekałam na porządnie zrobione zdjęcia mojej genialnej, domowej fotografki, czyli mojej córki, które obiecała zrobić. Zdjęcia zrobiła bo sama podglądałam w jej komputerze, jednak do fachowej obróbki jakoś nie może się zabrać;-( Zdjęcia nadal siedzą w w jej sprzęcie, w wersji roboczej i ciągle nie ma czasu!
Doszłam do wniosku, że pokażę tę pracę. sfotografowaną przeze mnie, to może poczuje wyrzuty sumienia i wreszcie je obrobi...zobaczymy
Pracę wysyłałam z duszą na ramieniu, choć się przyłożyłam do jej zrobienia, a efekt moich działań był taki:
to jest mail jaki dostałam z podróży poślubnej!!!
cyt:

 Witam!

Biblia zrobiła furrorę ;), zdjęć jeszcze nie mam teraz fotografowi pewnie trochę czasu to zajmnie a my w podrózy już :)

Miło by było dostać parę fotek z profesjonalnej sesji bibli :):)

A nie sprawdzalem ale jesli Pani jeszcze nie zaczęła się chwalić to można już śmiało oznajmić światu o swoim dziele :)

Pozdrawiamy

Roksana i Piotr ...


I już chyba trochę wiadomo co to za dzieło stworzyłam?
Jeżeli nie to krótko o zamówieniu:
Pan Piotr wymyślił, że chciałby dać swojej narzeczonej w prezencie ślubnym starą księgę, biblię, taką właśnie z czasów średniowiecznych:-)
Zakup oryginalnej staroci nie wchodził w grę, więc metodą prób i błędów szukając w internecie znalazł mnie. Przysłał maila z zapytaniem czy dałabym radę coś takiego zrobić.
Czyli stare ale nowe. Stwierdziłam a co mi tam, próbujemy. Najpierw zrobiłam próbę na jednej ze swoich książek.Fajna sprawa, fajna zabawa, spodobało mi się tak ekstremalne postarzanie, więc odpisałam, że tak, robimy.
Dostałam nowiuteńką książkę prosto z księgarni, od Pallotynów, niebieściutką, w twardej okładce, z 1660 stronami cieniuchnych kartek.Pachniała farbą ...
A po przejściu przez moje rączki wygląda tak:
Sorrry dużo zdjęć nie bardzo wiedziałam, które wkleić!

Państwo Młodzi z "moją" biblią. Dostałam pozwolenie co by zamieścić ich zdjęcia.






















7 komentarzy:

  1. Aleś Ty zdolna Marycho! Nawet z akcji na akcję zdolniejsza! A na zdolnego zawsze miło popatrzeć. I gdyby nie było wstydem zazdrościć, to bym zazdrościła i złotych rąk i talentu. Pozostaję w zachwycie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biblia świetnie wpasowała się w książęcą komnatę zamku Czocha, szkoda, że tam nie została.

    OdpowiedzUsuń