Przestawiałam sobie moje, jeszcze około zimowo-świąteczne dekoracje, które są takie bardziej całoroczne, co by te na sto procent świąteczne usunąć, schować głęboko do pudła. A tu hyc z zakamara wazonika wypadło jajeczko...
Nawet nie wiedziałam, że się tam schowało. Znaczy przeleżało na dnie ze trzy, cztery lata? Niemożliwe.
Musiałam je tam włożyć, wpadło samo jaki czas temu, i zapomniałam... trochę poleżało schowane.
Tylko raz w swoim prawie dziesięcioletnim, decoupageowym życiu kupiłam wydmuszki gęsie sztuk dwadzieścia. Było to w czasie zlotu w Bolesławcu, więc naprawdę dawno. I do tej pory mam jeszcze kilka "surowych" sztuk. Jak widać hurt jajeczny u mnie nie istnieje i nie będzie istniał, bo nie cierpię robić jaj i bombek zresztą też.
Ale skoro jajeczko samo się znalazło to trzeba ten fakt wykorzystać.
Na dodatek wydmuszka już była jakby zaczęta, posmarowana farbą, nawet miała trochę jakiejś struktury. Pewnie zaczęłam i mi się znudziło, zabrakło weny, albo czas świąteczny zastał mnie w polu...tej roboty i zostało schowane na potem, nie pamiętam;-(
W tym samym czasie w internecie pojawił się tutorial Ani Korszewskiej jak zrobić jajo ale w innej stylizacji jakie ogólnie się przyjmuje, czyli bez jezusików, baranków, kurczaczków, a nawet kwiatków w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zaintrygowało mnie to bo z działaniami Ani jest mi bardzo po drodze. Sama cały czas szukam pomysłów na tegoroczny sezon jajeczno jakiś tam czyli np: plaskate jaja, kurki czy inne zwierzątka, których kilkanaście sztuk będę zmuszona zrobić.
Pooglądałam sobie więc z zaciekawieniem tutorial Ani na Manualnie.pl
http://manualnie.blogspot.com/2015/03/diy-pisanka-gold-flower.html A potem jeszcze jaja jakie zrobiły się u paru pań na podstawie tego przepisu i pomyślałam - a co? spróbujemy:-)
I z tego cudem znalezionego jaja zrobiłam swoje wg przepisu Ani.
Trochę się różni, bo nie byłabym sobą gdybym nie wprowadziła czegoś "po mojemu" ale zasada jaką się kierowałam było punkt po punkcie robić to co Ania pokazała.
I, że tak powiem wyszło mi to:
ps: zabawa była przednia:-)))
Doszłam do wniosku, że chyba częściej będę korzystała z pomysłów innych!
Nie chce mi się już wyważać głową otwartych drzwi...
Użyłam farb kredowych, akryli, farb do szkła, konturówki, srebrnego szlagmetalu no i lakieru, choć nie tak pięknie szklącego jak Ani i wyszło mi trochę za bardzo plaskato:-(
i jeszcze zdjęcia robione wcześnie rano, czyli w innym swietle
Lindo!
OdpowiedzUsuń:-)))
Usuńjajo jest zachwycające, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdzięki !
UsuńJakie tam "plaskato" - jajo jak się patrzy :)))
OdpowiedzUsuńPotrzebny lakier który nada wypukłości ale po niego trzeba pojechać do sklepu;-(((
Usuńa mi sie nie chce ... ale przy okazji...
inne niż u Ani i równie piękne
OdpowiedzUsuńjaga inne bo ja nie lubie tak toczka w toczkę:-) ale inspiracja była...
UsuńDobrze jak się udało sciągnąc pomysł i zrobić po swojemu.
Piękne. Jak tylko sił nabiorę po chorobie, to się za coś podobnego wezmę. Cudne są takie, nietypowe pisanki!
OdpowiedzUsuńCudne bo takie nietypowe! ZDRÓWKA:-)
UsuńŚwietnie zrobiłaś To jajo. Ja mam jeszcze kilka wydmuszek i muszę zabrać się do roboty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja też mam jeszcze chyba z4? może uda mi się je zrobić w tym sezonie...
UsuńОчень необычно и очень красиво!
OdpowiedzUsuńspasiba:-)))
Usuń