Talerzy, ozdobionych, postarzonych, pordzewionych i takich różnych ostatnio było co niemiara, bo na czymś trzeba było te wielkanocne jaja położyć. Mój zrobił się też w tym czasie. Może nie koniecznie do wyeksponowania dekoracji świątecznej, a jako podstawa do paskudnej plastikowej pokrywki, którą przepoczwarzyłam. Dół do kompletu pokrywkowego ...miałam wyrzucić... ale jeszcze leży w kącie, może i z nim coś zrobię? Nie wiem;-( okaże się, póki co leży a jego robotę przejął talerz.
Talerz jest porcelanowy, pomalowany farbami kredowymi, dosmarowany akrylami, trochę złotka, past strukturalnych też trochę, polakierowany i tyle:-)))
Co tu dużo pisać, talerz jak talerz. O jego górze do kompletu opowiem za trochę...
talerz podoba mi się bardzo
OdpowiedzUsuńdzięki mnie też...
UsuńJak z głębin morskich wyłowiony! A tyleee lat tam przeleżał! ;-)
OdpowiedzUsuńKajko o grzybie, pleśni już mi tam gdzieś powiedzieli, ale o głębinach nie!
Usuńmoże to jakieś wodorosty i inne mszałości oceanowe go obsiadły...
a on tylko z piwnicy przyniesiony;-))) co prawda był biały po drodze na schodach od powietrza i jasności się zmienił.
Cudny! I zgadzam się z Kajką, że wygląda jak z morza wyjęty - drogocenny skarb piratów! ;)
OdpowiedzUsuńcoś z tych piratów ma:-)))
UsuńCzasem mi się zachciewa tak namazac jak takie widzę !...i nici,mrocznosc w mej duszy chyba nigdy nie zagra..ehhh
OdpowiedzUsuńДействительно, первая ассоциация - морское дно:)) Драгоценность!
OdpowiedzUsuńbardzo fajny
OdpowiedzUsuńGenialny talerz
OdpowiedzUsuńNo nie talerz jak talerz, bo piękny jest a zwyczajny :) Choruję na nauczenie się postarzania rzeczy
OdpowiedzUsuń