Wełna to taka rzeczka płynąca obok pensjonatu nad Wełną, tego samego, w którym już kilkakrotnie warsztaty prowadziła Sylwia Serwin, w którym odbędą się następne warsztaty też prowadzone przez Sylwię. Nad Wełną byłam i ja:-)
Na początku czerwca zebrało się grono czarownic pod przewodnictwem Sylwii właśnie, co by wymienić się poglądami na różne tematy, i ew popracować twórczo. Kto pracował twórczo ten pracował...A kto przegadał cały zlotowy czas, ten przegadał;-)))
Jak można było ciężko pracować w takim czasie, skoro doskonale się plotkowało np z Viką?
A główną aktorką była koza, która skradła całe "szoł" wielkim artystkom...
Zdjęcia "pożyczyłam sobie" od Viki Krzyżaniak:-) A z kozą Melanią pozuje Ania.
Trochę ciekawych prac się jednak pojawiło, można było pomacać wytwory Sylwii nie tylko wirtualnie ale i manualnie.
Ja jak to ja przed wyjazdem musiałam mieć pod jakąś górkę!
Bardzo chciałam tam pojechać, umawiałam się dużo wcześniej z Kasią Izydorczyk z Manualnie. Robiłam plany, bo spotkać się z takim zestawem dziewczyn w jednym miejscu, w jednym czasie, to jest prawie nie możliwe i... d**** o mały włos a nic by z tego nie wyszło.
Bo skręciłam sobie nóżkę, a właściwie kostkę i to bardzo mocno, mnie się takie historie zdarzają. Takie mam ci ja kosteczki ,jak się już to stanie to smaruję bolące miejsce maścią, zawijam bandażykiem stópkę i maszeruję dalej...
Ale tym razem ślizg na równej powierzchni, coś chrupnęło, trachnęło, coś skrzypnęło i nóżka odmówiła współpracy;-(
Spuchła, bolała cholera jedna, a tu wyjazd za chwilę.
Prowadzenie samochodu odpadało;-( Inne środki lokomocji też może nie koniecznie, bo nie dam rady się doczłapać. Jednak udało mi się załapać na transport samochodem! Dziewczyny mnie zwinęły spod Lidla na naszym wrocławskim Psim Polu i wylądowałam w Pensjonacie nad Wełną.
Nie ukrywam, że pojechałam "na lekko"czyli bez materiałów, bez przedmiotów do zdobienia, czyli bez planów artystycznych, za to w celach rozrywkowo- wypoczynkowych...
Noga bolała nie ukrywam, spuchła, przeszkadzała, ograniczała, miało to wpływ na samopoczucie, ale co SE pogadałam to SE pogadałam!
W torbie miałam tylko leciutkie jajeczko, tak na wszelki wypadek jakby mnie wena naszła, trochę złotka, klej, troszkę "pożyczyłam" od działających koleżanek i wyszło mi jajo.
JAJO Z NAD WEŁNY:
Jajo naprawdę piękne !!! A spotkania, wolności i wyprawy całej szczerze zazdroszczę, a poza tym wciąż utwierdzam się w przekonaniu, że kozy są jak ludzie i ... chcę kozę !!! Pozdrawiam ciepło :))
OdpowiedzUsuńPal sześć jajo ale właśnie to spotkanie!
Usuńtam była mocna grupa pod wezwaniem:-))) naprawdę mocna i to było TO...
A koza była cudna!!!
Fajne jajo!
OdpowiedzUsuńfajne bo nie w jajecznym czasie robione;-)
UsuńEch! Żałuję, że nie dałam rady! Dołączyłabym do plotkowania ;)
OdpowiedzUsuńnoooo nic to;-( tym razem się nie udało...
OdpowiedzUsuńmoże za jakiś czas, myślę, wierze w to, że Kasia Manualnie.pl zawsze znajdzie dla ciebie/nas czas i miejsce u siebie , a jak nie tam to może gdzieś ??? w PL
co prawda ja za daleko to jakoś nie koniecznie kocham wyjeżdżac, może jakos ta Kotlina kłodzka albo ten mój Wro się udadzą zorganizować? a nie tam zaraz Warszawka ew morze... poplotkowałoby się :-)))
pogadałam z Viką, do tego z Emalią, AniąS RenatąP no o reszcie nie będę mówiła bo dzwoniłaś i zdano ci relację kto z kim i co, aaaa koza Melania jeszcze była hehehehehe
Ładne jajo! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuń...cieszę się , dzięki:-)
Usuń... a za Anią z Melanią stygnie chleb wspólnie pieczony - na zakwasie, jak trzeba :)
OdpowiedzUsuńJa SE też pogadałam do wypęku (Aniu - żałuję, że Cię nie było, a wzięłabym termos!, ale mam nadzieję i z Tobą się nagadać we wrześniu... Maryś, a może i Ty się zjawisz w Posen??)) A jajo oglądałam w każdej fazie powstawania :) :) :) i tak, jak mi się podobało wtedy, tak i podoba teraz.
...same atrakcje tam były! chlebek, koza, pogaduchy i...:-)))
UsuńNo słynnego termosu nie było;-(
A co to za impreza w tym Posen aaaa?
O jaju prawdę mówiąc zapomniałam, wypakowałam, położyłam w ciemnym kącie i zapomniałam, aż mi wypadło przy okazji wycierania kurzów, skoro wypadło to wypadaloby je sfotografować, co uczyniłam i zdjęcia udostępniłam... a jak się jeszcze podoba to już wartość dodana, ciesże się.
powstawało w śmieszny sposób, bo jajo było moje , złotka trochę miałam a reszta "pożyczona" papier Emilii, media do rudzenia Sylwii, konturówka Ani i jeszcze turkusowy proszek Ani...
Przepiękne!
OdpowiedzUsuńŚliczne jajko :) Po prostu piękne :)
OdpowiedzUsuń