Przed chwilą znalazłam w necie;-))) Tekst na TEN czas jak znalazł.
Instrukcja jak żyć i nie zwariować.
Wszystko się zmienia,
nic nie jest oczywiste,
nic nie będzie już, jak kiedyś, takie samo.
A my w środku tego zamieszania, starający się znaleźć jakieś swoje, spokojne, bezpieczne miejsce.
Cytuję nieznaną mi babcię Eleny;-)))
„Moja babcia dała mi kiedyś taką wskazówkę -
Gdy czasy są trudne, poruszaj się do przodu małymi krokami.
Rób to, co musisz, ale po trochu.
Nie myśl o przyszłości, ani o tym, co może stać się jutro.
Pozmywaj naczynia.
Zetrzyj kurz.
Napisz list.
Ugotuj zupę.
Widzisz?
Posuwasz się do przodu, krok po kroku.
Zrób jeden krok i zatrzymaj się.
Odpocznij.
Doceń siebie.
Zrób kolejny krok.
Potem kolejny.
Nie zauważysz tego, ale twoje kroki staną się coraz dłuższe.
Aż nadejdzie czas, kiedy będziesz mógł myśleć o przyszłości bez płaczu.”
Elena Mikhalkova
I tak od jakiegoś czasu posuwam się małymi krokami;-)
Mój czas zwolnił, Sprawy kiedyś ważne stały się mniej ważne.
Ważne jest zdrowie, dbanie o siebie na wzajem, uważność na drugiego człowieka,
taka najzwyklejsza.
Bycie razem,
czy ta przysłowiowa micha ciepłej zupy na stole...
Doceniajmy to co mamy, bo to może się skończyć w każdej chwili...
Właśnie parę dni temu pochowaliśmy znajomego, przyjaciela, kumpla od zawsze;-)
Zabrało go pogotowie, jak wielu innych, w tych zarazowych czasach.
Inni wracają, w lepszym czy gorszym stanie.
On nie wrócił, zaraza go zabrała!
Tak o, z minuty na minutę, z godziny na godzinę, był i już go nie ma.
A najgorsza jest niemoc...
Bliskość, komunikacja, bycie ze sobą to siła przetrwania.
Więc teraz tu, ty, ja. my odpoczywajmy, dbajmy o siebie, doceniajmy to, że siebie mamy.
Róbmy to, co lubimy najbardziej, zatrzymajmy się w swoim świecie.
Tam jest bezpiecznie.
W tych dziwnych czasach długoooo, bardzo długo powstawała moja praca.
Całe lato i kawałek jesieni:-)
Bo i ja działam na zwolnionych obrotach, mając inne priorytety:
siebie, najbliższych, spokój, zdrowie, delektowanie się słońcem na swoim kawałku zielonej podłogi w czasie kwarantanny;-)))
Zauważaniem czegoś niedocenianego w "normalnych czasach"
Pracę zatytułowałam: w oparach absurdu...
bo jak nazwać czasy w jakich się znajdujemy?
Akryl, 120cm na 100, szlagmetal, dużo gliny, bo aż 1kg i pół, różne foremki primy, stemple IOD.
PS: skąd się wziął ten gambit?
ano tak ochrzcili moją pracę na jednej z grup artystycznych, z USA i reszty świata...
Ja nie oglądałam tego serialu netflixa, ale pewnie to zrobię i wtedy będę wiedziała czy to dobre czy złe określenie. A na ten moment nawet mi pasuje. Sama bym na to nie wpadła!
Czyli gambit królowej w całej krasie;-)
Zadumałam się nad twoją pracą i tekstem.Praca piękna, podziwiam pracochłonność. Tekst - też zwolniłam i boję się myśleć o przyszłości więc zajmuję się codziennością, to jet patent na ten czas.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń