poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Wisi mi to;-)))

Moje ostatnie wpisy były takimi moimi oczyszczeniami, rozmyślaniami na tematy różne, życiowe, nie popularne.
Okazało się, że nie tylko ja mam takie zapędy rozliczeniowo, moralizatorskie trochę na zasadzie : "jak żyć?" w tym świecie skierowanym tylko na sukces, na sukces za wszelką cenę, noooo właśnie za jaką cenę? I po co?Dla kogo? Dla siebie? W jakim celu?
I czy na pewno to jest TO, co chciałam osiągnąć wchodząc, trochę nie opacznie, w to środowisko?
Ostatnio mam wątpliwości;-(
I taką odpowiedzią, w jakimś sensie, jest wpis, właściwie wpisy na blogu Bożeny Małysiak., na który trafiłam dzięki udostępnieniu posta, parę dni temu na FB przez Wikę Krzyżaniak:
http://artfoto.org.pl/2018/04/bez-kija-milionem-marchewek/
W tekście autorka powiedziała sobie, "że wiszą mi ludzie, których trzeba kupować przechwałkami"
Prawdą jest, że jeszcze jakiś czas temu nazwijmy imponowało mi nakręcanie się wynikami, rezultatami, bycie zawsze naj...realizując każdy postawiony mi cel, są to słowa autorki bloga, ale jakby wyjęte z moich ust!  Dalej określa to, jakby to był wyścig o niekończącej się liczbie okrążeń. A punktem honoru było dojechać do nieistniejącej mety, a po drodze zgubić radość z tego co się miało zrobić.
I dalej, że należy wreszcie zacząć łagodniej zacząć traktować samą siebie, włączyć wreszcie luz. Co nie oznacza permanentnego nic nie robienia, bo wtedy można umrzeć z nudów;-) Skrajności nie są zdrowe!
Jestem na takim etapie swojego życia, że mogę ze spokojem powiedzieć nic nie muszę!
Mogę. Chcę. Sprawia mi to przyjemność.
Czy jest za to jakaś cena do zapłacenia? Jest!
Strata pozycji w rankingu. Kto na Fb jeszcze pamięta kto to Ma.ryska?
Strata popularności. Ile osób komentuje twoje posty, wpisy na blogu? Bo i po co, zero pożytku, zero korzyści, strata czasu, który można poświęcić nowej modnej "Gwieżdzie"
Strata klientów. Ale tego to mi nie szkoda, bo są coraz gorsi, a już i tak byli paskudni, typu " za darmo, szybko i pięknie, co nie znaczy ciekawie dla mnie"
Jeżeli komuś spodoba się coś co robię i się dogadamy to oczywiście zapraszam.
Mam jeszcze takie odruchy szkoda, długo na to pracowałaś, dobrze dyktować trendy, a nie podglądać co "młodzież" wymyśliła;-)))
Co zyskałam? Spokój ducha, więcej czasu na przyjemności, więcej czasu na tzw inne sprawy.
Faktem jest, że telefon odzywa się rzadko. Pseudo koleżanki, przyjaciółki zniknęły..noooooo wyparowały;-(((. Bo po co zajmować się  ktosiem, od kogo nie można czegoś skopiować, podpatrzyć, wykorzystać.
Tzw Drem Teamy albo szlag trafił, albo wolą młodszych, ładniejszych, lepiej wychodzących na zdjęciu hehehehe,  kogoś kim można manipulować.
Po ostatniej aferze stwierdziłam konieeeeeec, już przed tym końcem, mówiłam koniec, ale widocznie za krótki był ten koniec, i dałam się wciągnąć w rozgrywki? Do tej pory nie wiem o co chodziło;-( i się pewnie nie dowiem! Wyszłam na tym jak Zabłocki na mydle;-)
 I jak na początku za Panią Bożeną napisałam, że mi to wszystko wisi, to na końcu potwierdzam noooo dalej wisi;-)
I jeszcze jedno zdanie z zacytowanego wcześniej bloga:
"Gdy przyjdzie taki dzień, że życie zburzy twoje plany, zawali się coś, co tak długo budowałeś, nagle zgasną wszystkie światła i stanie się noc. Popatrz wtedy w niebo, przeczekaj tę noc.
I gdy przyjdzie taki dzień, że pewnego ranka obudzisz się, a jedynym twoim pragnieniem będzie, by nie wstać już nigdy, leż ile chcesz, ale o dwunastej wstań, by podlać kwiaty, bo bez ciebie zginą.
I gdy przyjdzie taki dzień, kiedy świat się zawali, bo ktoś odejdzie z twojego życia, pozwól mu odejść. Bez płaczu, bez niepotrzebnych słów. Spokojnie dopij kawę i oddaj ten czas komuś, dla kogo było ci go do tej pory szkoda.
Obiecaj to sobie."
No więc obiecuję sobie, że dam sobie więcej czasu, więcej łagodności, zaopiekowania...
A cała reszta albo się dostosuje albo... WISI MI TO;-)))

ps: nie o moim związku damsko męskim tu mówiłam, a o damsko- damskich, niby przyjacielskich, co to sobie z dzióbków piją;-(((
 Ch****ra nigdy nie umiałam i się już nie nauczę!

Nooo więc, w mojej werandowej pracowni cały czas coś się dzieje:-)))
Spokojnie, w pasującym mi tempie. Zdążę to dobrze, nie zdążę to też dobrze...
Jutro też jest dzień. Dobrze sypiam;-))) Spokojnie zaglądam rano w lustro!
Właśnie wkładam lustro na stół i będzie się działo, kończę następne płócienko 100/70.

A pokazać chciałam drzwi! Duże rozsuwane, poniemieckie, których mam w domu dwie pary, czyli razem do zrobienia szesnaście elementów udających , albo inaczej, robiących za szyby!
Dłuuuugo te drzwi czekały na oszklenie;-( i jak ktoś mi napisał na FB pewnie się nie doczekają, bo prowizorki są najtrwalsze @#$%^&*()_+ "Oszkliłam"
Musiałam coś zrobić z tymi dziurami bo mi się koty wdały w wojnę! Czyli dwa domowe i trójka rezydentów ogrodowych. Zadziałało!
Płyty przycięte w Castoramie, tak ok 90cm na 40, farby kredowe, akryle, stemple IOD i trochę glinki DAS.
Zdjęcia były robione na tarasie żeby coś było widać, w pokoju bez dodatkowego światła nie da się ich sfotografować, może więc jak będzie długi dzień i dobre światło i aparat wróci z Afryki...
Nie da się ukraść i zepsuć#$%^&*()_+












Na koniec zdjęcie bardzo poglądowe tylko, bo płyty wstawione w drzwi, a ponieważ nie mam szans póki co zrobić porządnego zdjęcia to dla zrozumienia tematu wklejam takie niedoświetlone;-(


5 komentarzy:

  1. Zaglądam, doceniam :) Drzwi piękne, "klimaciarskie"!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też doceniam za zaglądanie i dzięki za komentarz, ostatnio wypisuję takie z lekka obrazoburcze teksty by wzbudzić jakieś zycie, ktoś mnie popiera, ktoś się nie zgadza... a tu cieniutko,cichutko, prace pracami staram się jak mogę, ale prace to dla mnie za mało jak żaba dżdżu łaknę kontaktu;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie "oszklone' - BRAWO :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo piękne drzwi - Hanna

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne drzwi, zazdroszczę talentu, pozdrawiam Dagmara

    OdpowiedzUsuń